Pomnik ks. Henryka Jankowskiego został przewrócony w nocy z 20 na 21 lutego. Aktu tego dokonali trzej mężczyźni, a ich czyn miał być jak twierdzą formą manifestu. Co chcieli przekazać? I czy mieli do tego prawo?
Około godziny 3 w nocy z 20 na 21 lutego trzej nieznani sprawcy obalili stojący przy ul.Stolarskiej pomnik ks. Henryka Jankowskiego. Przy pomocy założonej na szyję monumentu pętli, po uprzednim ciągnięciu za liny przewrócili pomnik na ułożone wcześniej na ziemi opony. Jak deklarują ich celem nie było zniszczenie samego pomnika, a symboliczne obalenie „fałszywego i ohydengo mitu Henryka Jankowskiego”. Na przewróconym pomniku położyli dziecięcą bielizne oraz komżę. Mężczyźni nie uciekli z miejsca zdarzenia, oddali się dobrowolnie w ręce policji. Są mieszkańcami Warszawy w wieku 39 – 41 lat.
Manifest warszawskich aktywistów !
Mężczyźni, którzy dokonali obalenia pomnika ks. Jankowskiego wysłali do wybranych mediów swój manifest, w którym oskarżają samego Henryka Jankowskiego o molestowanie dzieci, ale również kościół katolicki w Polsce oraz milczących przez lata świadków o skrywanie tajemnicy, pomimo licznych publikacji na ten temat w 2018 r. Część oświadczenia brzmi:
Podejmujemy działanie, którego celem bezpośrednim jest symboliczne strącenie ze wspólnotowego piedestału artefaktu fałszywej pamięci i czci osoby Henryka Jankowskiego poprzez obalenie jego pomnika. W tym prostym fizycznym akcie wyraża się nasza radykalna kulturowa i obywatelska niezgoda na obecność w przestrzeni publicznej zła uosobionego, pogardy dla drugiego człowieka i jego uprzedmiotowienia, gwałtu na jego wolności i prywatności, terroru psychologicznego, braku szacunku dla bólu i gniewu ofiar, wreszcie też mowy nienawiści, jak również bałwochwalczego kultu osób będących nosicielami tych postaw oraz sprawcami podobnych czynów i zachowań. Zarazem podkreślamy jednoznacznie i kategorycznie, że działanie nasze ani nie jest wymierzone, ani nie może zostać potraktowane jako wymierzone we wspólnotę wiary (chrześcijańskiej, ani żadnej innej), także określaną mianem kościoła. Powodowani troską o dobro wspólne i szacunkiem dla godności i wolności człowieka, podejmujemy nasze działanie w przekonaniu nie tylko o jego głębokiej słuszności, ale też – pożyteczności publicznej i jako takie poddajemy pod osąd wspólnoty. Kieruje nami myśl, że oto tam, gdzie dzieje się zło szczególnie podłe i groźne, a gdzie zawodzą lub z premedytacją wycofują się ze swej roli strażników dobra wspólnego instytucje publiczne, jest miejsce na zdecydowane idee i czyny tych, którzy są Rzecząpospolitą, więc jej świadomych obywateli.
Pomnik miał zniknąć z przestrzeni miejskiej Gdańska ale zgodnie z prawem.
Do zdarzenia odniosła się na swoim profilu na Facebooku p.o prezydenta miasta Aleksandra Dulkiewicz . Oto fragment wypowiedzi:
Już w grudniu 2018 roku prezydent Paweł Adamowicz uznał, że nie ma miejsca dla pomnika ks. Henryka Jankowskiego w przestrzeni miejskiej. Stajemy po stronie ofiar, współczujemy ich rodzinom. Pamiętajmy jednak, że musimy działać zgodnie z literą prawa i ogólnie przyjętymi normami współżycia społecznego. Nie może być zgody na akty wandalizmu, które noszą znamiona przemocy symbolicznej. Przewrócenie monumentu jest aktem samosądu, naruszającym polski porządek prawny. Pomnik stoi na gruncie miejskim, ale jest własnością prywatną.
Dlatego własnie władze miasta zdecydowały, że pomnik powinien zostać przekazany prawnym właścicielom. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi przedstawicieli Sołecznego Komitetu Budowy Pomnika ks. Henryka Jankowskiego oraz przedstawicieli Solidarności o odłożeniu ponownego montażu, w sobotę 23 lutego monument wrócił na skwer przy ul.Stolarskiej.
Trwają czynności wyjaśniające. Zatrzymanym przez funkcjonariuszy mężczycznom grozi kara ograniczenia wolności do lat 5 albo grzywna za uszkodzenie mienia. Strary oszacowano na ponad 36 tysięcy złotych.